Chciałoby się powiedzieć, że nie samymi zdjęciami ślubnymi żyje człowiek…
– dlatego też pragnę podzielić się chociażby skrawkiem klimatu, którego dane mi było doświadczyć na tej wyprawie.
Na początku było jak zawsze marzenie, pomysł i „otwarta głowa” – potem już tylko bilet lotniczy, plecak i… pełen żywioł, wszystko załatwiane
i organizowane na miejscu, czyli tak jak kocham. A co z tego wyszło… :
Świetne ujęcia. Przy niektórych aż trudno się nie zatrzymać na chwilę (1, 33, 42, 71, 79, 201). A najfajniejsze jest to, że pokazują, że widzisz nie tylko egzotykę, ale przede wszystkim ludzi :). A to, moim zdaniem, główna cecha prawdziwego podróżnika :).